Największą satysfakcję daje mi realna zmiana

Piotr Czarnota siedzący na wózku na tle miasta

Piotr Czarnota jest specjalistą ds. dostępności. Posiada wiedzę, ale przede wszystkim ogromne doświadczenie. Zapytaliśmy go o jego drogę zawodową, o zmiany, jakie zachodzą w zakresie dostępności w Polsce i najlepsze rozwiązania.

Fundacja Biznes Bez Barier: Od czego zaczęła się Twoja przygoda z dostępnością?

Piotr Czarnota: Dostępność przenikała moje życie z racji niepełnosprawności (Piotr porusza się na wózku manualnym – dopisek redaktora). Interesowałem się tematem trochę bardziej niż przeciętny człowiek. Długo udzielałem się jako konsultant, nie pobierając za to wynagrodzenia. Podpowiadałem różne rozwiązania, brałem udział w projektach. W 2014 roku rozpocząłem pracę w PKP Intercity i moim głównym zajęciem było właśnie poprawianie dostępności. Dbałem o jakość usług w tym zakresie. Byłem odpowiedzialny na przykład za szkolenie pracowników z obsługi osób z niepełnosprawnościami. Sprawdzałem dostępność pociągów, określałem standardy. Zajmowałem się tym do 2020 roku. Jednak znaczące zmiany nastąpiły dopiero w 2019 roku, kiedy to weszła w życie ustawa o dostępności. Ona dała pewne ramy do tego, żeby móc działać.

FBBB: Jak obecnie oceniasz transport kolejowy?

P.Cz.: Staram się zauważać szklankę do połowy pełną. Na pewno żaden środek transportu publicznego w Polsce nie jest tak dobrze uregulowany prawnie, jeżeli chodzi o dostępność. Nie ma możliwości kupowania nowych pociągów bez dostosowania ich dla osób z niepełnosprawnościami. Takiego obowiązku nie ma na przykład w przypadku autobusów. Podróżowanie pociągiem w mojej ocenie jest dosyć komfortowe dla osób z niepełnosprawnościami, ale ma jeden minus. Wychodzisz z pociągu i… co dalej? Jak jedziesz do dużego miasta, to jest okej, gorzej jest w mniejszych miejscowościach.

FBBB: A teraz czym się zajmujesz?

P.Cz.: Od trzech lat współpracuję z Zamkiem Królewskim na Wawelu. Zostałem tam koordynatorem ds. dostępności. W swoich działaniach nie jestem więc teoretykiem. Na co dzień staram się wdrażać moją wizję dostępności. Zamek Królewski na Wawelu jako instytucja to są trzy podmioty – Wawel, Zamek w Pieskowej Skale i Dwór w Stryszowie. Moim zadaniem jest niwelowanie barier architektonicznych, konsultowanie wprowadzanych rozwiązań, wprowadzanie udogodnień dla osób niewidomych, niesłyszących, ze specjalnymi potrzebami.

FBBB: Zabytki są zazwyczaj kiepsko dostępne, zwłaszcza w Polsce.

P.Cz.: Z zabytkami jest ten problem, że ostatnie słowo zawsze ma konserwator zabytków. On decyduje, czy i w jakim stopniu coś może być dostosowane. Jeżeli powie „nie”, to już nic nie poradzimy. Jednak jeżeli tak filozoficznie się zastanowimy, po co dany obiekt jest zabytkowy, to dojdziemy do wniosku, że po to, by ludzie go odwiedzali. Ludzie – czyli też osoby z niepełnosprawnościami. Potrzebna jest więc wyrozumiałość i empatia. Dla mnie wyznacznikiem dostępności jest Wielka Brytania. Brytyjczycy dbają o to, żeby zabytki były dostępne dla wszystkich. Natomiast rozwiązania, które oni stosują, są nie tylko praktyczne, ale też estetyczne. U nas zapomina się o tym, że dostępność może być ładnie wykonana, nienachalna. Poza tym nas po prostu nie stać na takie rozwiązania jak na przykład schody, które zamieniają się w platformę. To jest realny problem – brak finansów.

FBBB: Wydatki na dostępność w naszym kraju to chyba nie jest priorytet?

P.Cz.: W ostatnim roku dużo pracowałem z podmiotami publicznymi – prowadziłem szkolenia w sądach, policji, urzędach skarbowych. Byłem audytorem wielu publicznych instytucji. W sumie prawie 500 godzin szkoleniowych. Niestety w zakresie dostępności podmioty publiczne są pozostawione same sobie i nie ma obowiązku określania budżetu na ten cel. To powinno być wymagane, by co roku jakiś procent finansów szedł na dostępność.

FBBB: A czy zauważasz jakieś realne zmiany, odkąd w życie weszła ustawa o dostępności?

P.Cz.: Tak, oczywiście. Zauważam bardzo dużo zmian, super, że ta ustawa jest i funkcjonuje. Natomiast po czterech latach widać, jak słabe jest to narzędzie. Dużym wyczynem było jej uchwalenie, ale teraz ona już przestaje wystarczać i trzeba by ją zaktualizować. Ustawa dała na przykład możliwość składania skarg na brak dostępności. Do tej pory wpłynęło ich tylko 70. To pokazuje, że albo nie mamy w Polsce problemów z dostępnością, albo to narzędzie nie funkcjonuje. Nadano tylko trzy czy cztery certyfikaty dostępności. Sporo jest więc w tej ustawie do poprawienia.

FBBB: W takim razie co każdy z nas, na co dzień, może robić na rzecz dostępności?

P.Cz.: Jestem urodzonym pozytywistą, a więc wierzę w to, że każdy powinien dbać o dostępność w miarę własnych możliwości. Warto zwracać na to uwagę każdego dnia. Dobrym przykładem jest odśnieżanie chodników – ważne, żeby dozorcy odśnieżali klatki najpierw tym osobom, które poruszają się na wózkach. W lokalnych społecznościach zazwyczaj wszyscy wiedzą, gdzie mieszka taka osoba. Poza tym takie kwestie, jak zrzucanie śniegu na miejsca parkingowe dla osób z niepełnosprawnościami – to nagminne. A wystarczy uczulić na to pracowników zajmujących się odśnieżaniem. Każdy małymi działaniami może zmieniać świat na bardziej dostępny.

FBBB: Masz bardzo duże doświadczenie zawodowe. Które stanowisko albo projekt dały Ci najwięcej satysfakcji?

P.Cz.: Największą satysfakcję daje mi realna zmiana. Gdy udaje mi się coś wdrożyć. Takim moim sukcesem w pracy w Intercity było stworzenie strategii spółki na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Obejmowała ona wiele działań, które będą wpływać przez kolejne lata na zwiększanie dostępności. Na Wawelu udało mi się przekonać współpracowników do większej liczby platform na dziedzińcu zamku, które będą pozwalały pokonać różnicę poziomów. Te zmiany nie są spektakularne, ale życie składa się przecież z takich malutkich rzeczy, które tworzą dużą całość. Małą rzeczą jest na przykład zakup wieszaków na laski i zamontowanie ich w toaletach. Niby mało znacząca sprawa, ale bardzo znacząca dla osób niewidomych, które z tych lasek korzystają. Mała zmiana może generować duży efekt dla jakiejś konkretnej grupy.

FBBB: Warto więc działać w każdym zakresie, nawet tym najmniej zauważalnym dla przeciętnego człowieka.

P.Cz.: Tak. Jako osoby z niepełnosprawnościami jesteśmy mniejszością, a wśród nas jest wiele osób, które mają indywidualne potrzeby. W instytucjach, firmach trudno jest czasami kogoś przekonać do wyłożenia pieniędzy na coś, z czego będzie korzystać tylko parę osób. Tak było w przypadku komfortki na Wawelu – nie jest to rzecz pierwszej potrzeby. Natomiast dla niektórych jest to miejsce, gdzie mają godne warunki, by się przebrać. Jeżeli takich warunków nie ma, to one po prostu nie bywają w miejscach publicznych. Dla mnie to jest sukces, że ta komfortka na Wawelu jednak jest. Nie jest jeszcze połączona z toaletą, znajduje się w osobnym pomieszczeniu, ale jest regulowana, można się na nią przesiąść przy pomocy podnośnika. Jeżeli ta komfortka pojawiła się w takim miejscu jak Wawel, to gdzie nie może się pojawić? Wszystko zależy od nastawienia i otwartości.

FBBB: Tego też uczy specjalista ds. dostępności. Jak nim zostać? Trzeba ukończyć jakieś studia, kurs?

P.Cz.: Nie ma formalnego obowiązku, by mieć w tym kierunku jakieś wykształcenie. Można jednak pójść na studia np. podyplomowe, które dają możliwość zdobycia wiedzy i doświadczenia. Ja takie skończyłem. Zajęcia odbywały się całkowicie zdalnie. Oprócz ugruntowania wiedzy dały mi szansę na poznanie osób, które też zajmują się tą tematyką. Ich wartością dodaną była więc sieć kontaktów.  Jeżeli ktoś nie chce pójść na studia, można skorzystać ze Zintegrowanego Systemu Kwalifikacji i pozyskać odpowiedni certyfikat.

FBBB: Jesteśmy ciekawi, jak oceniasz nasze Pudełko Dostępności?

P.Cz.: Podrzucił mi je dobry kolega i uważam, że jest to fajny pomysł. Dlaczego? Jako osoba, która pracuje w podmiotach publicznych, żeby coś zakupić, muszę przeprowadzić całą procedurę. Pochłania to dużo czasu i energii. Natomiast wy w tym pudełku zawarliście cztery rozwiązania, które mogę kupić jako jeden produkt. I to jest super!

Rozmawiała Magdalena Truchan